Bez wiary w siebie nic nie można osiągnąć. Pytacie: ale jak
to zrobić, ja nie zawsze wierzę, że coś potrafię zrobić.
Odpowiadam: trzeba trenować, jak każdą inną dyscyplinę.
Małe dziecko
podpatruje dorosłych: jak chodzą, jak siedzą, jak jedzą, jak mówią. Więc stara
się ich naśladować. Wierzy w to. Gdyby tak nie było, to by nie próbowało. Nawet
jak pomagają rodzice, ono samo chce chodzić ima to w podświadomości. Więc
zaczyna ćwiczyć, krok po kroku i codziennie i coraz więcej. Wierzy i ćwiczy i
jak ćwiczy to coraz bardziej wierzy, że będzie chodzić i dąży do tego. To jest podświadome
ćwiczenie wiary w siebie, bo nie ma przesłanek, że to może się nie udać, że nie
da rady, że lepiej się poddać i zrezygnować. Nie ma przesłanek i sygnałów, że
nie da rady czegoś zrobić, co przecież dla malucha nie jest proste. Więc się
nauczy, czyli da radę.
Wierzysz, że można się nauczyć wiary w siebie? Trzeba po prostu pozbyć się niewiary w siebie,
w swoje możliwości, w nauczenie się tego, czego przecież na początku nie
umiemy.
Ważne jest zaszczepienie w podświadomości, wpisanie do
podświadomości, konieczności różnych ćwiczeń, które prowadzą do tego, że
zaczynamy w siebie wierzyć. Najpierw w jednym zakresie, a po sukcesie – w
następnych.
Porada: ćwicz codziennie!
Czy możesz zrobić 50 pompek? No nie, nonsens, powie
większość osób, które nie ćwiczą na co dzień.
Ale zacznij od pięciu, przez kilka dni po pięć razy. Potem
zwiększamy dawkę , skokowo lub etapami, dokładamy codziennie jedną albo pięć co
tydzień, a potem może po trzy co trzy dni itd. Da się? Da się. Nawet jak na
początku nie wierzyłeś, że się da, to kilku tygodniach ćwiczeń masz efekty
czyli możesz uwierzyć, że dasz rade w pompkach, ale także w kolejnej dziedzinie.
Sportowej lub innej. Podciąganie na drążku, rozciąganie expandera (taka guma lub
sprężyna do ćwiczeń), ale także np. nauka języka. Nie tylko w szkole, ale w
domu. Codziennie jedna porcja nowej wiedzy i po jakimś czasie już mówimy. Inni
mówią, to my tez damy radę. Nie damy rady, jeśli nie mamy motywacji i wiary w
siebie.
Jeżeli coś powtarzasz to uwierzysz w siebie. Najlepiej robić
coś w ramach swoich zainteresowań, hobby. Dlatego warto wymyślić wiele ćwiczeń
w różnych obszarach.
Można ćwiczyć wiarę w to, że zbliżysz się do osoby, na
której ci zależy. Codziennie wymyśl jakiś gest, uśmiech, słowo, powód, pretekst
(uwaga! bez nachalności) i przekazuj to tej osobie. Jeżeli będziesz to robił mądrze,
to po jakimś czasie ta osoba będzie tobie przyjazna. Dowiedz się jakie ma
zainteresowania, co lubi, gdzie chodzi, co ogląda, z kim się spotyka.
Ja mogę mówić o swoich dziedzinach.
Kiedyś chciałem przekazywać młodym ludziom swoje
doświadczenia życiowe prowadzące do osiągania sukcesu.
Nie wierzyłem wówczas, że mogę występować przed ludźmi i opowiadać im
o rozwoju. Bałem się nieporadności, braku zainteresowanie tematem, wyśmiania
itp. Byłem dziennikarzem gazetowym, nie radiowym ani telewizyjnym, więc
radziłem sobie z pisaniem tekstów, a nie z mówieniem.
Wcześniej byłem inżynierem i też po otrzymaniu propozycji
zostania dziennikarzem bałem się tego.
Ale zacisnąłem zęby i postanowiłem nauczyć się, spróbować, zaryzykować. Wówczas
musiałem uwierzyć w siebie, uwierzyć, że dam radę przejść na nową, zupełnie mi
obca drogę.
I wystartowałem , zacząłem pisać. Na początku nie było
rewelacji, ale z dnia na dzień nabierałem wprawy. Nie ćwiczyłem już na sucho,
do szuflady tylko swoją pracę poddawałem pod osąd redaktorów i czytelników.
Przyszły pierwsze pochwały. I uwierzyłem, ze mogę być dziennikarzem, uwierzyłem
w siebie po wielu ćwiczeniach, po ciężkim treningu.
Natomiast wypowiadanie się, zwłaszcza przed kamerą, szło mi
słabo, więc nie bardzo wierzyłem, że mogę na żywo występować na prelekcjach czy
prowadzić warsztaty. Nastąpił przełom, gdy kolega, z którym spotkałem się na
jednym z seminariów jako uczestnik, powiedział: spróbuj, poćwicz, przekaż swoje
doświadczenia innym.
Zacząłem kolejny trening, kolejne ćwiczenia. Teraz prowadzę
warsztaty z młodzieżą w wieku maturalnym i ze spotkania na spotkanie jest coraz
lepiej.
Więc kolejny raz uwierzyłem w siebie. Uwierzyłem, że mogę
prowadzić różne zajęcia. Pod warunkiem, że dobrze się do nich przygotuję i
poćwiczę.
Uwierzyłem, że mogę zrobić wszystko co mi jest potrzebne. Byłem
PR-owcem i nauczyłem się tego, potem byłem marketerem i też uczyłem się by dać
radę, ale już wierzyłem, że sobie poradzę. Bo takie miałem doświadczenia.
Wiara w siebie nie zależy od miejsca urodzenia, ale od
ćwiczeń doprowadzających do efektów. Oczywiście nie założyłem sobie, że będę
bokserem i nie wziąłem się za takie ćwiczenia, bo to zupełnie nie moja bajka.
I takich ludzi, którzy uwierzyli w siebie i osiągnęli sukces
jest wielu …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz