W szkole, przedszkolu, parku, na placu zabaw dziecko
obserwuje inne dzieci. Jedne są na tyle silnymi osobowościami, że same
narzucają zabawę rówieśnikom. Inne poddają się liderom i powtarzają ich
zachowania. Warto zadbać o to, aby nasze
dziecko spotykało się częściej z takimi, które spełniają nasze wyobrażenia o
odpowiednim zachowaniu się wobec innych. Czyli inaczej mówiąc dbajmy, aby nie
dostało się w złe towarzystwo. Oczywiście nie jest to bardzo proste, nie mamy
wpływu na to z kim jest w grupie przedszkolnej lub klasie, ale w skrajnych
przypadkach możemy przenieść naszą pociechę do innej grupy.
Ważne są natomiast rozmowy. Widzimy jakie zachowania, jakie
słownictwo dziecko kopiuje i przynosi do domu. Należy zapytać od kogo nauczył
się pewnych słów czy zachowań i wytłumaczyć, które są dobre, a które nie. Zauważamy
kiedy nasze dziecko zaczyna zachowywać się inaczej niż wcześniej: podnosi głos,
szarpie się, uderza kogoś niby w zabawie, zaczyna lekceważyć nasze uwagi i
polecenia. Skąd się to wzięło? Pytajmy o przyczyny takiego zachowania
natychmiast, gdy je zauważymy.
Dzieciom imponują ci, którzy są bardziej pewni siebie, mają
większe umiejętności zwłaszcza takie, o których marzy nasze dziecko. 10 letni
Mateusz, nieco pod wpływem taty, chciał grać w piłkę. Chodził ze swoim tatą na
mecze i rozmawiał o piłce, zaczął się
interesować klubami i piłkarzami z areny polskiej i międzynarodowej. Rozpoczął
zajęcia w szkółce piłkarskiej rezygnując z tenisa. W klasie zapoznał się z Wiktorem,
synem jednego z piłkarzy i ten zaczął mu imponować.
Mateusz nie ma pewnych cech, które pomagają za wszelką cenę
osiągnąć cel, nie ma konieczności tzw. gryzienia trawy do upadłości. Stara się
dobrze grać, ale ważna jest dla niego gra fair, cieszy się ze strzelonych
bramek, ale nigdy nie pójdzie po trupach. Jego kilku kolegów zupełnie inaczej.
Więc z jednej strony chciałby być taki skuteczny jak koledzy, ale z drugiej nie
chciał tego robić za wszelką cenę, nie akceptował niektórych zachowań. Po
każdym meczu i treningu rozmawialiśmy z nim o tych sytuacjach. Nie był rozkazu:
musisz być najlepszy, nie stresowaliśmy go, jak to czynili niektórzy rodzice
widząc w swoich synach następców Lewandowskiego czy innych gwiazd futbolu.
Zaszczepialiśmy chęć wygrywania, ale nie na zasadzie
wszystko albo nic. Nikt nie mówił: jak nie strzelisz gola to jesteś gamoń i fajtłapa,
zobacz jak robią to lepsi od ciebie i rób tak samo. Kolega miał zawziętość
nauczoną przez ojca zawodowca i dużo lepsze umiejętności. Imponował, nie tylko
jako młody piłkarz, ale też chłopak z charyzmą. Koleżeństwo z nim nobilitowało.
Ale do czasu. Na szczęście Mateusz sam zaczął zauważać, że nie wszystkie
zachowania należy przejmować. Dostrzegł, że koleżeństwo stawało się
jednostronne. Wiktor nosił głowę wyżej i czasami lekceważył rówieśników. I znowu by nie dopuścić do wyrobienia w
Mateuszu złych nawyków prowadziliśmy rozmowy wyjaśniające. Czy skłonności do
bijatyk i wykorzystywania innych to fajne zachowanie? Czy chcesz być taki sam?
Mateusz musiał zrozumieć i sam siebie przekonać, że nie powinien ślepo
wpatrywać się w kolegę i powtarzać wszystko, co tamten wyczynia. I nie
robiliśmy tego tylko i wyłącznie na zasadzie bezwzględnego zakazu: nam się to
nie podoba. Należało wyjaśniać, podawać
argumenty dlaczego należy postępować inaczej. I ostatecznie odnieśliśmy sukces.
Wiktor przestał być idolem.
Mateusz także chciał
dowodzić innymi. Miał przykłady w swojej rodzinie, wśród której widział przywódców.
Próbował organizować mecze, proponować gry i zabawy. Nie wszyscy koledzy to
akceptowali. Jedni tak, inni nie. Niektórym przywódca jest potrzebny, bo się
nudzą i sami nie potrafią zorganizować sobie czasu. Innym, którzy są
indywidualistami i nie lubią, aby nimi rządzić takie postepowanie przeszkadza.
Dziecko często tego nie rozumie, nie rozróżnia postaw innych. Rozmawiajmy z
dzieckiem:
- Mateusz, co tam dzisiaj wydarzyło się w szkole?
- Nic.
- Na pewno nic? A co robiłeś z Jaśkiem, twoim nowym kumplem?
- No, nic. Trochę się pokłóciliśmy.
- A jednak coś się wydarzyło. Na czym polegała ta kłótnia?
- On mnie dwa razy uderzył, a jak mu oddałem to poskarżył
się pani. Tak nie powinien zrobić, ja nie poszedłem na skargę.
- Ale dlaczego cię uderzył, coś musiałeś zrobić, sprowokować
go, przecież się kolegujecie, więc nie powinniście się bić. Może coś źle zrobiłeś?
- Ja tylko powiedziałem, że jest beznadziejnym bramkarzem,
to nie jest powód do bitki.
- A może nie powinieneś go oceniać, tylko podpowiedzieć jak
ma bronić, nauczyć go. Gdy go oceniłeś poczuł się urażony i tak
zareagował. Z pewnością zbyt
emocjonalnie, ja tego nie pochwalam, ale Ty też popełniłeś błąd. Więc następnym
razem wytłumacz koledze, co powinien zrobić żeby był lepszy. Ty też poczujesz się lepiej jak komuś
pomożesz, a nie będziesz się z niego wyśmiewał.
- Nie wyśmiewałem się.
- Ale on mógł to tak
odczuć. Cieszyłbyś się, gdyby ktoś tak powiedział o tobie?
- No, nie.
- Więc zanim coś powiesz zastanów się czy nawet niechcący
nie zrobisz komuś krzywdy.
Trzeba rozmawiać z dziećmi, żeby ich kierunkować,
podpowiadać zachowania wobec innych. Rozmawiać o każdym przypadku, a nie
ogólnie. Rozmowa o tym co się dzisiaj wydarzyło w kontaktach z innymi
rówieśnikami może ukierunkować jak postąpić przy kolejnym podobnym przypadku. Gdy
dziecko widzi, że je rozumiemy chętnie przyjmuje argumenty.