- Jaki podobny do
babci – mówi babcia przyglądając się czule noworodkowi. - Ale nos ma mój –
podobieństw szuka także dziadek. Potem, wraz ze wzrostem wnuka, starają się mu
zaszczepić swoje zachowania, zainteresowania, poglądy, by kształtować go na
obraz i podobieństwo swoje. Wielokrotnie przekazują zachowania w sposób
nieświadomy.
- Jak k.. jedziesz ty baranie, gdzie się wpychasz idioto, a
teraz stoisz tym gratem, rusz się k.. ,rusz! – zachowanie dziadka za kierownica
obserwuje Maciek. Potem bawiąc się na podłodze samochodzikami ustawia sznur aut
stojących w korku i chwali się przed babcią nowymi umiejętnościami kierowcy
usłyszanymi od dziadka podczas wspólnej podróży. Babcia nie reaguje na te
słowa, by nie utrwalać tego w podświadomości. Za jakiś czas Maciek zapomni.
Jeżeli powróci do tych zachowań trzeba mu będzie delikatnie wytłumaczyć, że
dorośli czasem wypowiadają różne słowa, ale to nie jest dobry sposób na
rozładowanie nerwów.
Wychowując dziecko warto zwracać uwagę na zachowania innych
i starać się dopilnować by dziadkowie, ciocie, wujkowie i inni kuzyni nie
wypaczali przekazu rodziców.
Dobrze jest wyraźnie wyartykułować, także przy dziecku, które zachowania są
niepożądane. Maciek słysząc zganienie dziadka przez jedno z rodziców wie, że to
nie jest właściwe postepowanie. Autorytet rodziców jest silniejszy niż kuzynów,
więc następnym razem Maciek nie będzie powtarzał słów i zachowań nie akceptowanych przez
tatę i
mamę. Oczywiście musi być zgodność między rodzicami, by dziecko nie
miało dylematów kto ma rację i kogo słuchać.
Nie zakładam złych intencji rodziny, wręcz przeciwnie, takie
incydenty zdarzają się, ale przecież nie są regułą. Nie należy jedynie w takich
przypadkach chować głowy w piasek i udawać, że nic się nie stało.
Teraz przykład pozytywny. W rodzinie Michała tylko jeden dziadek interesował się piłką
nożną, chodził na mecze, był prawdziwym kibicem. Mimo, że pozostała część
rodziny wcale się tym nie interesowała Maciek chodził z dziadkiem na mecze i
wrósł również na kibica. Poprzez miłość
do klubu zrodził się w nim lokalny patriotyzm do miasta, w którym się urodził i
pozostał, mimo przeniesienia się z rodziną w inne miejsce. Takie podejście
zaszczepił również w swoim synu, z którego pradziadek byłby niesamowicie dumny.
Nie mówili: klub trzeba kochać, miasto trzeba kochać.
Chodząc na mecze, dopingując oklaskami i śpiewaniem, ciesząc się ze zwycięstw i
wybaczając porażki piłkarzy dawali przykład odpowiedniego zachowania.
Wujek Mietka, zabierając go na wakacje, uczył bratanka
zachowania się wyłącznie poprzez przykład. Pokazywał jak korzystać z noża i
widelca przy stole. Takie proste? A wiecie, że sztućce nie powinny podczas
jedzenia opierać się o stół, tylko zawsze leżeć na talerzu? Pewnie, że wiecie,
ale 14-letni Mietek nie wiedział. Patrzył co robi stryj. Słyszał jak z
uśmiechem zwraca się do obcych w sklepie, restauracji, tramwaju, na plaży. Miło
gawędzi, ale zwraca uwagę młodzieńcom, gdy ci zachowują się nagannie. Mietek
widzi, kiedy ktoś odwzajemnia miłe podejście, także kiedy inni odwracają wzrok,
gdy zwraca im uwagę prawie dwumetrowy, wysportowany trzydziestoparolatek. Mietek
uczy się co dobre, co złe i jak się zachować w danej sytuacji. Bo wujek staje
się autorytetem, gdy delikatnie wskazuje, uzupełniając rodziców, jak generalnie
postępować w życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz