Nastawieni na sukces


Nastawieni na sukces











niedziela, 3 grudnia 2017

Jak zrobić z siebie finansowego idiotę

Jak czegoś nie potrafisz, to tego nie rób
Poradnik inwestora
Mały Kazio mając 5 tys.  zł oszczędności został zachęcony przez Expander do zainwestowania w program nazywany ubezpieczeniem „Stabilna Czwórka”. Miała to być lokata przynosząca  na zakończenie zysk. Pracownik namawiający do lokaty mówił o ryzyku, ale gdyby przecież zniechęcał Kazia,  to ten nie wpłaciłby oszczędności. Wiadomo - zachęcał różnymi tabelami, prognozami, wskaźnikami itp. Więc Kazio wpłacił  5 kawałków na 3,5 roku zawierając umowę tzw. Ubezpieczeniową z Towarzystwem Ubezpieczeń na Życie WARTA.
Po 3,5 roku WARTA wpłaciła na konto Kazia 4 tys. zł, prezentując różne tabele tłumaczące stratę Kazia. Kazio nie wie jakie straty w tym samym czasie poniosła WARTA jako spółka. Ile stracili prezesi i pracownicy tej spółki. O ile w związku z taką niekorzystną sytuacją obniżyły się ich pensje.
Gdyby Kazio trzymał te pieniądze w skarpecie, miałby nadal 5 tys. zł. Gdyby chciał zmniejszyć swoje oszczędności o  1 tys. zł, to mógłby pojechać na wakacje do kilku fajnych miejsc.
I nie wyszedłby na idiotę. Ale inne zdanie ma Pani Dorota Piotrowska, Starszy Kierownik Centrum Obsługi Świadczeń. Podpisała informację o stracie Kazia na 1 tys. zł , w związku ze skorzystaniem z usług WARTY, jednocześnie pisząc: „zachęcamy do ponownych inwestycji w produkty TUnŻ WARTA SA.”
Dawno nikt takich jaj nie zrobił sobie z Kazia.
Amber Gold to afera. Jej szef broni się, że przecież nikt nie kazał wpłacać pieniędzy, a wpłacający czegoś widocznie nie doczytali. Expander i WARTA każdego dnia zachęcają do inwestycji tysiące Polaków. I tysiące Kaziów w to wierzy. Jednym z tych Kaziów jestem ja. Mam dokumenty pokazujące, ile wpłaciłem, i te pokazujące ile mi oddali. Te tysiąc złotych mogłem przeznaczyć na wyprawę do ciepłych źródeł  lub na pomoc Kasi marzącej o butach i kurtce na zimę. A tysiące Kaziów mogło uszczęśliwić tysiące dzieci.
Na razie uszczęśliwiamy Expander i Wartę. I to się prędko nie zmieni, bo tam są specjaliści od zachęcania do inwestycji zwanych ubezpieczeniem.
To napisałem ku przestrodze tym, którzy nie znają się na inwestycjach i wierzą doradcom. Jak się na czymś nie znasz, to się za to nie bierz – powiedział kiedyś jeden mądry człowiek, ale ja go nie posłuchałem.



niedziela, 26 listopada 2017

Supermocą jest życzliwość

Młodość zachowasz tak długo, jak długo będziesz żyć pełnią życia i wpływać na świat i ludzi wokół siebie.
Sam decydujesz jak wykorzystasz czas, który Ci jeszcze został. Intensywnie czy pasywnie.
Żyj teraźniejszością – nie zadręczaj się przeszłością ani przyszłością.
Przeszłość jest za nami, przyszłość zależy od nas. Pokochaj siebie!
Zaopiekuj się sobą.
To cytaty z książki Reginy Brett: KOCHAJ. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół.
Czytałem mnóstwo książek dotyczących rozwoju osobistego, motywujących do działania. Ta jest inna, zajmuje pewien obszar, z którym zawsze miałem kłopot. Obszar duchowy. A to takie proste: po prostu KOCHAJ!
Przytaczam niektóre fragmenty książki – przeczytajcie.

Własna przysięga autorki:
1.       Będę trzymać się chwili obecnej
2.       Będę kochać z największą intensywnością, na jaką mnie stać

3.       Moje serce pozostanie szeroko otwarte w każdej sytuacji
4.       Będę szanować granice innych
5.       Będę słuchać do końca
6.       Będę milsza niż to konieczne – dla wszystkich istot, a zwłaszcza dla siebie
7.       Będę się cieszyć do upadłego z tego, co jest.
Goniąc za tym czego pragniesz możesz stracić to czego potrzebujesz.
Jeśli chcesz złowić rybę nie idziesz tam, gdzie się wygodnie siedzi tylko tam, gdzie są ryby.
Świat jest pełen osób, które są jak dzikie kwiaty rosnące w przypadkowych miejscach. Wyrastają tam, gdzie nie przeżyło  by nic innego. A one przeżywają i rozkwitają. Bije od nich piękno, którego inni nie dostrzegają.
Kiedy ktoś na każdą nową propozycję mówi: NIE, to może być pesymistą, ale może potrzebuje się z nią oswoić, więc przełóż rozmowę na później. Nie skreślaj jego myślenia.
Każdy ma swoje hobby: jeden gra w golfa, kręgle, spaceruje, chodzi do kina, a inny musi narzekać i zrzędzić – i czasem trzeba to zrozumieć.

We wszystkim co robisz – bądź życzliwy, jakkolwiek traktujesz to słowo. Codziennie zrób coś życzliwego, naucz tego swoje dzieci  i wnuki. Bądź życzliwy wobec rodziny, przyjaciół, znajomych, nieznajomych, wrogów, przeciwników. Bądź życzliwy, to doda skrzydeł i radości Tobie.
Bądź życzliwy w domu, pracy, sklepie, na ulicy, na Facebooku. W każdym momencie zrób coś miłego, przyjemnego, życzliwego. Zrób to dla innych i dla siebie. I zawsze uśmiechnij się wówczas, uciesz się z tego. Czy to takie trudne? Nie, to jest łatwe jeżeli tylko nie jesteś zgryźliwym potworem umiejącym jedynie dokuczać innym. Spójrz w lustro. No przecież nie jesteś potworem. Uśmiechnij się i powiedz sobie: dzisiaj będę życzliwy mimo różnych kłopotów i przeciwności losu. I mów to codziennie.
I dojdziesz do tego, że Twoją Supermocą jest życzliwość.

Ale nie zaniedbuj siebie. Dbaj o innych, ale najpierw o siebie, żeby móc dbać o innych. Naucz się mówić NIE, gdy zagraża to Tobie, Twojemu zdrowiu i szczęściu. Czy to co robisz dla innych służy Tobie?
Nie dążymy do perfekcji, dążymy do tego, żeby lepiej żyć.
Postępuj tak, żebyś miał zróżnicowane życie. Praca i odpoczynek. Determinacja w postępowaniu i luz. I zdrowy styl życia i rozrywka. W odpowiednich proporcjach. I wdech i wydech. Dwa bieguny, polaryzacja.
Nie spędzaj czasu z ludźmi, z którymi nie chcesz go spędzać.
Wyrzuć z otoczenia wszystkie przedmioty, które nie sprawiają ci radości.
Zadawaj właściwe pytania – od nich zależy odpowiednie rozwiązanie problemu.
Czy otaczający Cię świat jest przyjazny?
 Jeżeli odpowiesz NIE, to będziesz robił wszystko, żeby się przed nim bronić.
Jeżeli odpowiesz TAK, to będziesz robił wszystko, by czerpać z niego radość i pokazywać to innym.
Gdy coś wytrąca Cię z równowagi poszukaj problemu w sobie. Bo masz wpływ na siebie, nie na innych.
Codziennie przed zaśnięciem pytaj siebie: czy kochałeś?
Czy chcesz być szczęśliwy?
Człowiekowi można odebrać wszystko oprócz wyboru jego własnej drogi.
Szczęście nie pojawia się na mecie. To Twój stan tu i teraz, w każdej chwili życia.
Szczęście to twój wybór, którego nikt ci nie może odebrać, sam wybierasz to,  co cię cieszy.
Zaplanuj sobie swoje przygody, które dają ci radość.
Prawda, że Regina Brett dobrze nastawia Cię do życia?
Polecam, przeczytaj!


wtorek, 14 listopada 2017

Pieniądze i społeczność - po co jesteś na tym świecie cz.III

Biedni ci ludzie, którzy za karę chodzą do nielubianej pracy, muszą odbębnić dniówkę i niezadowoleni wracają do domu. Jeszcze bardziej są niezadowoleni, gdy na konto lub bezpośrednio do ręki otrzymują każdego miesiąca słabą wypłatę. Więc najlepszym sposobem na odstresowanie jest narzekanie na innych. To przez „tych innych” mam złą prace, to przez nich źle zarabiam, to przez nich jest mi źle na tym świecie. Jestem nieszczęśliwy, bo nie uśmiechnął się do mnie los tak jak do innych. Ale inni mieli znajomości, kombinowali,  kradli i dlatego im jest lepiej. W czepku się urodzili. Narzekanie jest wszędzie, ale w naszym kraju jesteśmy w tej dyscyplinie mistrzami. Czy jesteśmy na tym świecie , żeby narzekać?
Pieniądze.
Trzeba je zarobić, są potrzebne na zaspokojenie wielu potrzeb. Ale nie są celem samym w sobie. Żeby je zarobić trzeba robić coś co jest potrzebne innym. Potrzebna twoja praca jest kierownikowi, prezesowi – jeżeli pracujesz na etacie. Potrzebna  innym ludziom – jeżeli masz własny biznes.
Nigdy w życiu nie prosiłem o podwyżkę. Raz prosiłem o przydział mieszkania, takie kiedyś były czasy, że w niektórych firmach była pewna pula mieszkań. Przydziału nie dostałem , ale obiecankę, że jak wybudują domki poza Kielcami, mam szansę na jeden z nich. Nie bardzo w to uwierzyłem i zacząłem szukać lepiej płatnej pracy wiedząc, że będę musiał nauczyć się nowych rzeczy.
I znalazłem,  i zaryzykowałem, i nauczyłem się zupełnie innego zawodu, i dałem radę. I nie chodziłem do pracy, ale wciągnąłem się w wir super ciekawego zajęcia, za które mi coraz lepiej płacono. To było dziennikarstwo.
Społeczność.
 To nie była praca, to było spełnianie jakiejś misji, pewnego obowiązku wobec innych. Po to byłem na tej ziemi.  
Praca i służba. Służba innym ludziom, walka o ich sprawy. Najpierw walczyłem jako dziennikarz, potem jako redaktor. Lepiej lub gorzej, raz bardziej, raz mniej skuteczna była ta walka. Ale wiedziałem po co tu jestem i co mam do zrobienia.
Służba ludziom potrzebującym pomocy pozostała. Służba społeczna. Skierował mnie do niej ponownie fundator Fundacji i znowu wiem, że jestem potrzebny.
Poszukajcie swojej służby, swojego miejsca, swojego zadowolenia, że żyjecie dla innych. Przyjdą pieniądze, satysfakcja, wdzięczność.
Tego Wam życzę, wiedząc z własnego doświadczenia, że jest to możliwe. I znając przykłady życia innych ludzi. Skąd wiem? Dużo obserwuję,  czytam o tym i uczę się ich podejścia do życia.








niedziela, 5 listopada 2017

Zdrowie i rozwój - po co jesteś na tym świecie II

Poprzednio zastanawialiśmy się jak możesz zrobić przyjemność komuś z rodziny. Dlaczego? Bo robienie komuś przyjemności daję zadowolenie Tobie. Nie wierzysz? To spróbuj.
Zastanawialiśmy się nad tym w kontekście całego życia na tym świecie. Po co tu jesteśmy? Ja , Ty, inni.
Jaką mamy misję? Wobec innych i wobec siebie. Krótko spojrzeliśmy na obszar rodziny.
Innym obszarem jest własne zdrowie i kondycja fizyczna. Dlaczego to także ważne zagadnienie? Bo bez niego nie spełnisz innych zadań. Słaby, chorowity, narzekający na zdrowie człowiek nie da rady podjąć kolejnych wyzwań w innych dziedzinach. Dlatego warto codziennie zastanawiać się nad swoim sposobem żywienia, wyglądem, kondycją fizyczną. Nie znaczy to, że od razu trzeba być mistrzem sportowym. Kto nie chce wyczynowo skakać, pływać, grać w tenisa, zostać kolarzem, piłkarzem czy bokserem może -  i powinien - wykonywać ćwiczenia jedynie dla zachowania zdrowego stylu życia. To pomaga cieszyć się z własnej kondycji niezbędnej do wykonywania przyjętych przez siebie zadań.
Teraz o rozwoju. O rozwoju osobistym, nauce i edukacji. Także w kontekście „celowego” przebywania na tym świecie.
Kto nie idzie naprzód, ten się cofa. To odwieczne powiedzenie jest jeszcze bardziej aktualne teraz. Jest aktualne w dobie niesamowicie szybkiego przepływu informacji, a więc nowych treści dla każdego elementu życia. Jest aktualne w erze szybkiego znajdowania informacji potrzebnych do edukacji. Do niedawna źródłem informacji była książkowa, papierowa  encyklopedia. Opasłe tomy dawały wiedzę, nie zawsze aktualną. Tam szukało się różnych pojęć, elementarnej i bardziej zaawansowanej wiedzy. Teraz jest wujek Google i inne przeglądarki. Nie tak dawno, żeby dowiedzieć się czegoś trzeba było znaleźć się w domu, biurze lub budce telefonicznej, bo tylko tam stał aparat z tarczą, która niekiedy zacinając się wybierała błędny numer. Teraz w ciągu kilku sekund wpisujesz cyfry lub litery na komórce i jesteś blisko niezbędnej wiedzy. Pojawia się ona natychmiast, w różnych postaciach. Nie każdy chce z niej korzystać. Mam znajomych, którzy zostali w tamtym wieku. Szanuję ich wybór, ale wiem, że żyją przeszłością i nie chcą iść do przodu, nie chcą się rozwijać. Są na życiowej emeryturze.
Zachęcam: rozwijaj się w swoim obszarze zainteresowań każdego dnia. Obserwując to, co dzieje się wokół Ciebie, czytając książki (także buszując w internecie), słuchając audiobooków. Jesteś na tym świecie po to, byś był na bieżąco, byś był coraz mądrzejszy, byś nie został w tyle. Byś nie dał się wyprzedzać. Byś swą wiedzą dzielił się z innymi lub dla innych wykorzystywał.
Dlaczego jest to takie ważne? Przecież nie chcesz spędzić tego życia jako przegrany, jako nieudacznik, jako frustrat. Możesz być świetny w swojej branży dając innym to, czego potrzebują. Niezależnie czy jesteś elektrykiem, budowlańcem, piekarzem, pracodawcą, artystą, sportowcem.
A za takim podejściem przychodzą sukcesy, a wraz z nimi pieniądze.

O tym na kolejnym spotkaniu.

niedziela, 29 października 2017

Po co jesteś na tym świecie?

Rano wstajesz, myjesz się, jesz śniadanie, idziesz do szkoły lub do pracy. Potem wracasz na obiad, odrabiasz lekcje lub masz czas na trochę rozrywki. Oglądasz  telewizję, przeglądasz internet. Może także przeczytasz jakąś książkę. Kryminał, podróżniczą, albo coś z fantastyki.
Zadowolony jesteś ze spędzonego każdego dnia? Zadowolony z takiego życia? Jeśli tak, to dobrze. Może tyle wystarczy. Większości osób, przeważającej większości, to wystarczy. Jeżeli Tobie nie jest z tym najlepiej,  to zastanów się dlaczego. Czego zabrakło, czego nie zrobiłeś, czego nie osiągnąłeś.
Czy wiesz po co jesteś na tym świecie?
 Pomyśl jaka jest Twoja rola w tym życiu, jakie masz zadanie do wykonania. A raczej zadania, bo przecież mówimy o kilku różnych obszarach. 
Jeżeli już będziesz wiedział, będziesz szczęśliwszy. Jeżeli zaczniesz realizować swoją misję będziesz jeszcze bardziej szczęśliwy. Jeśli zauważysz, że to co robisz jest komuś potrzebne, przynosi radość i pożytek to znaczy, że trafiłeś w sedno.
Ja tak właśnie miałem w swoim życiu.Jako dziennikarz wiedziałem jakie jest moje zadanie. Potem, zająłem inne miejsce zawodowe i przestałem widzieć sens tego co robię. Więc szukałem swojego nowego miejsca. Szukałem, aż znalazłem. Wówczas wiedziałem co mam robić. I stało sie to moją pasją, moim wyzwaniem, moim życiem.
I rano - tak jak ja teraz - wstajesz z planem jak dobrze wykonać swoje zadania. Związane z Twoją misją.  Podejmujesz to wyzwanie i cieszysz się wieczorem, że czegoś dokonałeś. Nawet jeżeli jest to coś  niewielkiego, ale potrzebnego. Jeżeli Ci nie wyszło to zastanawiasz się dlaczego i zapisujesz to na dzień kolejny. Czasem na jeszcze kolejny i jeszcze przenosisz któryś raz. Aż do skutku. Ja tak mam każdego dnia. .
 Nie ma porażek, są nieudane próby, z których wyciąga się wnioski - taką filozofię wyznawał Tomasz Edison, jeden z największych wynalazców wszechczasów. 
Wyznacz sobie obszary, które są dla ciebie ważne. Pierwszy z nich to z pewnością rodzina - zrób małą przyjemność mamie, tacie, siostrze, bratu, żonie, dzieciom. Wszak po to jesteś na tym świecie, by robić komuś przyjemności. A to stanie się przyjemnością dla ciebie. Uśmiechnij się, zagadnij, przytul, zadzwoń. Czy to tak dużo? Czy nie stać cię na to? To nic nie kosztuje, a sprawia komuś radość. Może czasem zrobisz coś więcej. Przyniesiesz drobny upominek, zaproponujesz wyjście do kina czy na koncert. Zaprosisz na pizzę czy kolację. Pomyśl co jeszcze. Zaplanuj i zapisz. Łatwiej Ci będzie to zrealizować. Jeżeli już to robisz to super. W tym obszarze jesteś szczęśliwy Ty i Twoja rodzina.

Pieniądze, rozwój, zdrowie, znajomi i otoczenie. To kolejne obszary życia, które trzeba ogarnąć i zastanowić się, co dobrze byłoby zrobić w każdym z nich. Co zrobić, by poczuć, że spełniasz swoja misję na Ziemi.

O tym porozmawiamy  na następnym spotkaniu. 

poniedziałek, 16 października 2017

Sport a sukcesy w biznesie

Mój mentor rozwoju osobistego, Rafael Badziag przeprowadził rozmowy z 25 miliarderami (dolarowymi, nie złotówkowymi). Zauważył, że w młodości (a niektórzy nadal) prawie wszyscy uprawiali sport.
Sport uczy wygrywać i przegrywać. Pokazuje, że po przegranej, po upadku, po kontuzji nie wolno się załamywać, lecz brać się znowu do pracy, ćwiczeń, treningu. Najlepszym przykładem jest piłkarz ręczny Karol Bielecki, który mimo utraty oka został królem strzelców na olimpiadzie w Rio de Janeiro.
Sport uczy konkurowania, porównywanie się z innymi, równania do najlepszych osób czy najlepszych wyników.
Sport uczy podejmowania ryzyka.
Uczy dyscypliny, wytrwałości, regularności, pracy zespołowej.
W sporcie szybko widać efekt swojej pracy, ćwiczeń, przygotowań.
To wszystko potrzebne jest w biznesie.
Michał Sołowow, od lat w trójce najbogatszych Polaków, od najmłodszych lat  grał w piłkę nożną, koszykówkę, szachy, tenisa. Potem przyszły europejskie sukcesy w rajdach samochodowych, zwycięstwa z zawodowcami. Pytany o radę dla młodych odpowiada: nigdy nie poddawaj się!
Pasją Rafała Sonika, biznesmena, były narty i to one doprowadziły go do pierwszych sukcesów w biznesie, gdyż zaczął nimi handlować, by zapewnić sobie środki na kosztowne wyjazdy i sprzęt. A gdy wsiadł na quada wiedział, że musi zostać znakomitym rajdowcem, nadal będąc przedsiębiorcą. Wygrał kultowy Rajd Dakar, pięciokrotnie zdobywał Puchar Świata. W jednym z wywiadów radził jak osiągnąć sukces, przypominając słowa hinduskiego filozofa: „Nie chodzi o pielęgnowanie w sobie najlepszych cech. Trzeba rozpoznać swoje najsłabsze strony i nauczyć się nimi zarządzać”.
Uprawianie sportu prowadzi do likwidowania swoich słabostek.
To potwierdzenie tezy, którą Rafael przedstawia na swoim wideoblogu indywidualista.pl. Zachęcam do zapoznania się:


czwartek, 5 października 2017

Buduj samego siebie

Czy zbudowałeś coś w życiu? Masz taką szansę. Zależy to tylko od Ciebie.
W czasach dominacji mężczyzn mówiono, że musi on zbudować dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna. Ja mam to już za sobą, więc teraz świadomie buduję siebie. Specjalnie użyłem słowa „świadomie”, bo wcześniej budowałem siebie niezbyt świadomie. 
Budowanie siebie musi mieć sens. I powinno być dobrze zaplanowane. Jak budowanie domu. Zacznij od tego jakim człowiekiem chcesz być i co chcesz w życiu osiągnąć. Dużo czy mało? Czy może nic i jakoś to będzie.  
Mały domek czy duży dom? 60 metrów kw na wsi, czy 160 metrów w mieście z ogródkiem? Wzorowany na budowlach góralskich czy bardzo nowoczesny? Luksusowy czy skromny? Odpowiadając na te pytania nakreślasz zarys dalszych działań.
Niezależnie, którą wersje budowy wybierzesz, to każdy z nich musi mieć fundament. Twój osobisty fundament,  to wiara w siebie i pewność, że wszystkiego czego pragniesz, możesz dokonać. Jeżeli masz wątpliwości to pokonaj je. Uwierz w swoją moc poprzez ćwiczenia. Stawiaj sobie początkowo małe zadania i konsekwentnie je realizuj.  Potem większe i jeszcze większe. Aż wejdzie Ci w krew przekonanie, że podołasz każdemu wyzwaniu. Wyćwiczysz pewność siebie i to będzie nawyk. To będzie fundament. 
Całe życie budujemy siebie. Lepiej lub gorzej. Bardziej lub mniej świadomie. Uczymy się, zdobywamy jakieś umiejętności, niektóre potrzebne, inne nie. To kolejne cegiełki. Im lepiej je dobierzemy, tym lepsze będą efekty.
Ja wiele rzeczy nauczyłem się przez przypadek, ale potem okazały się przydatne w kolejnych etapach życia. Wykształcenie inżyniera pozwoliło mi prawidłowo konstruować teksty dziennikarskie, co zauważył mój przełożony w redakcji mówiąc, że nie ma w nich bałaganu. Doświadczenie harcerskie nauczyło mnie współpracy z ludźmi i zarządzanie nimi. Szkolenia z zakresu public relations i marketingu uzmysłowiło konieczność rozpoczynania każdego działania od nakreślenia celu, planu, zastanawiania się po co wykonujemy jakiekolwiek prace i jaki ma być efekt końcowy. I tak trafiłem do Fundacji, gdzie korzystam z wcześniej nabytych umiejętności i świadomie uczę się kolejnych, czyli buduję nową wartość samego siebie.
 Dokonuję większej selekcji zdobywanej wiedzy.
Budujemy siebie całe swoje życie. Albo budujemy porządnie albo byle jak. I takie są potem efekty. Przypominam: zacząć trzeba od fundamentów czyli silnego charakteru i wiary w siebie. Wiary w swoje obecne umiejętności oraz wiary w to, że zdobędziemy kolejne. Inni coś zrobili to ja też potrafię.
 Budowanie siebie to także rozpoznanie, zdefiniowanie i pokonywanie własnych słabości.
Silnie zbudowany człowiek, odpowiednio zmotywowany, zbuduje wszystko.

Buduj dom, buduj siebie.

poniedziałek, 25 września 2017

Poczytaj, posłuchaj i Rusz du*ę

Mając określony cel musisz zrobić plan, a jak już go zrobisz to przystępujesz do działania.
Ja podczas spotkań z młodzieżą pokazuję slajd, na którym przekaz głosi: Nie spełnisz swoich marzeń jeśli Ci się nie chce – więc wstań z fotela i ruszaj!
Zdecydowanie dosadniej ujął to Jacek Wiśniowski w swojej książce. Jej tytuł brzmi: Rusz dupę.
Wulgarne?  Dla niektórych tak, dla niektórych nie. Z pewnością mocne, wyraziste, dosadne, ostre. Zostające w pamięci. Przecież w potocznej mowie często mówimy, że komuś się nie chce d*py ruszyć i coś zrobić.
Podczas pewnego motywacyjnego spotkania z osobą dorosłą, gdy mówiłem o konieczności przystąpienia do działania, użyłem swojego stałego zwrotu czyli: Wstań z fotela i zacznij coś robić. Ale ponieważ byłem świeżo po lekturze książki Jacka przytoczyłem jej tytuł mówiąc, że to najnowsza pozycja, którą przeczytałem. Wybuch śmiechu przekonał mnie, że to sformułowanie zachęcające do działania, na zawsze utkwi w głowie młodego człowieka. I nie myliłem się. Jej znajomi mówili mi później, że to najważniejsze przesłanie zostało nie tylko zapamiętane, ale przekazywane innym.
Jacka poznałem kilka lat temu, dzięki innemu koledze, który zainteresował mnie rozwojem osobistym, Rafaelowi Badziagowi. Potem spotkaliśmy się na jednym z kilkudniowych spotkań motywacyjnych, na którym przemawiało wielu mówców z najwyższej półki. Mówiłem, że przynajmniej raz w roku muszę się podbudować, bo samo czytanie książek to za mało. Wtedy on powiedział: Ty nie jeździj jedynie na spotkania z innymi jako słuchacz, ale opierając się na własnych doświadczeniach, ruszaj z prelekcjami do innych.
Tak mnie zmotywował, że zacząłem jeździć do młodzieży.
On natomiast prowadzi prelekcje, zamieszcza je także na swoim kanale na You Tubie (sukces.pl), organizuje spotkania i szkolenia. I nie jest to jego praca zawodowa, bo na życie zarabia prowadząc własny biznes.
Niedawno wpadł właśnie na pomysł, że napisze książkę. I zrobił to w błyskawicznym tempie, w ciągu kilkunastu dni. Gdy przekonał się, że jest wielu takich, którzy chętnie ją przeczytają natychmiast przystąpił do pisania, organizowania własnego wydawnictwa, poszukiwania drukarni i innych niezbędnych partnerów.
I napisał poradnik, który czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Są tu doświadczenia własne, doświadczenia i wskazówki innych ludzi sukcesu, którzy wiedzieli, że trzeba się ruszyć na początku, a potem cały czas iść do przodu.

Jacek, dzięki za kolejną porcję motywacji.

poniedziałek, 11 września 2017

Pokonaj lęk

Na wycieczce w górach 10-letni Michał wspiął się na niewielką skałkę. – Zobaczcie jaki jestem dzielny – woła. - Wejdź wyżej, tam jest jeszcze fajniejszy widok – mówi babcia. – Wyżej to już nie dam rady – słyszy w odpowiedzi. – Jak to nie dasz, tam to nawet ja wejdę – mówi babcia i zaczyna wspinaczkę. Dochodząc na górę widzi, że Michał podąża za nią.
Brak wiary w siebie powstrzymuje niejednokrotnie przed podjęciem próby. Przed zmierzeniem się z zadaniem, które inni rozwiązują bez problemu. Dopiero zachęcenie lub zawstydzenie przez innych, albo też przykład innych sprawia, że niedowiarek ostrożnie zmierza się z problemem.
Wiele osób przyjmuje postawę zachowawczą, gdyż w podświadomości ma wpojoną ostrożność. – Uważaj, nie rób tego, nie rób tamtego, nie przemęczaj się, nie wysilaj się – te usłyszane za młodu zwroty zostają w pamięci, aż ich nie wyczyścimy i nie zastąpimy innymi. – Zrobię to, spróbuję, potrafię, dam radę – to nowe pojęcia, które trzeba sobie zapisać, zapamiętać i zrobić z nich nawyk. Oczywiście zachowując rozsądek, by nie zrobić czegoś co zagraża życiu czy zdrowiu.
Cały czas podejmujemy decyzje. Wejść wyżej czy wrócić? Nauczyć się czegoś nowego z własnej woli czy lepiej nie wysilać się? Poszukać nowej, zadawalającej pracy, gdy obecnej bardzo nie lubimy czy męczyć się w obawie, że nie znajdę lepszej?
Niezależnie od wieku, w każdej chwili postawę zachowawczą można zmienić na postępową. Trzeba tylko sobie uświadomić, że ta pierwsza nie zaprowadzi nas daleko i nie uczyni życia lepszym. Warto się zdiagnozować, lepiej poznać, a potem rozpocząć proces naprawiania siebie w tych obszarach, które powstrzymują przed osiąganiem codziennych i życiowych sukcesów. Małych i dużych.
Czy można to zrobić samemu? Tak. Czytając książki, uczestnicząc w spotkaniach rozwoju osobistego, rozmawiając z tymi, dla których szklanka jest do połowy pełna. I ćwiczyć podejmując próby wyznaczania sobie zadań i natychmiastowego przestępowania do ich wykonania. Wyznaczając cele coraz trudniejsze. Sprawdzać swoje możliwości.
Oczywiście lepiej znaleźć kogoś, kto ma pozytywne podejście do przełamywania obaw i potrafi przekonać do zmiany myślenia posługując się różnymi przykładami z życia swojego i innych. Takie osoby, które przytaczają konkretne sytuacje i wyzwania, z którymi musieli się zmierzyć i pokonać własny strach, są najbardziej wiarygodne.
10-letni Michał w dalszej trasie wspinał się na wiele wyższych skałek i miał z tego niesamowitą frajdę. Pokonał lęk. Przekonał się, że może zrobić więcej niż przypuszczał na początku drogi.

Uwierzył w siebie.